R o c
z n i c a
Trzynastego grudnia
1981 roku wydarzyło się w historii Polski coś osobliwego. Swoistą osobliwością
są także wydarzenia sierpnia 1980 roku. Osobliwością nie tylko w historii
Polski, lecz i historii Europy. To takie jakby punkty zwrotne. Wydarzenia te
można analizować jako elementy procesu historycznego w kontekście analizy
marksistowskiej, która to nauka nie jest przecież myślą samodzielną. Jest
kompilacja myśli innych filozofów, przede wszystkim Hegla. W wydarzeniach tych
ucieleśniła się i potwierdziła ich doktryna. Być może, wydarzenia te można
też interpretować w kategoriach myśli
Rene Thoma (teoria katastrof). Bo w istocie, na tle bieżącego toku tamtego życia społecznego, wydarzenia
te, to prawdziwe "katastrofy" polityczne, które obróciły zwrotnicę
toru polskich i nie tylko polskich dziejów.
Oceny wydarzeń
polskiego sierpnia 1980 roku jest dość jednoznaczna. Polityczny syndykat władzy
obecnej Polski jakiejkolwiek odmiany chętnie powołuje się na tamte wydarzenia,
jako genezę swojego obecnego bytu. I tak
jest w istocie. Cała dalsza historia jest pochodną tamtych wydarzeń. Natomiast
stan wojenny 1981 roku jest oceniany
dość powszechnie negatywnie. Niewielu znaczących publicystów i polityków
nie ma odwagi odmiennie ocenić tamte wydarzeń . Polityk, chwalący np. stan
wojenny (Stan Wojenny?) naraziłby się zapewne na ostracyzm. Na to nikt się nie
odważy. Na taką ocenę może pozwolić sobie prowincjonalny, nikomu nie znany
profan. I sobie pozwala.
Stan Wojenny był
zbawieniem Polski i nie tylko Polski. Dzięki temu wydarzeniu umysły notabli
naszej części świata uległy powolnej
transformacji . Umysły notabli prawie całego bolszewickiego układu
naszej części świata. Można przyjąć z prawdopodobieństwem całkowitym,
że bez tej transformacji umysłów, świat
bolszewicki albo uległby w sposób
chaotyczny destrukcji, co wywołałoby
pożogę wojen domowych, albo bolszewicki syndykat władzy w ówczesnym Związku Radzieckim zdecydowałby
się na ratowanie układu drogą wojny, jeśli wojny, to światowej? Wypadki w Polsce i Stan Wojenny uświadomiły
przywódcom o skostniałych umysłach konieczność przeobrażeń. Ta konieczność
dojrzewała. Brak im było pomysłu na formę tych przeobrażeń, potrzebne było całe
dziesięciolecie na dojrzewanie tego
procesu. To dziesięciolecie podarował im generał Jaruzelski. To dziesięciolecie było swoistą batutą, na
którą upadł miękko bolszewizm po wieloletniej ekwilibrystyce
polityczno-ekonomicznej. Tego się nie dostrzega.
Polsce Stan Wojenny przyniósł co innego i coś
niezwykle cennego. Uchronił Polskę od wojny domowej. Ruscy bali się własnej
interwencji i z pewnością nie wprowadziliby swoich wojsk, a tym bardzie wojsk Układu, choć operowali pogróżkami, wysyłali groźne
sygnały. Powstanie Warszawskie, tragiczny i wręcz przestępczy błąd infantylnych
polityków post-sanacyjnych, być może,
choć po wielu latach, oddziałało pozytywnie na naszą historię. Pamięć tego
powstania mogła powstrzymywać przywódców Związku Radzieckiego przed
interwencją. Tak zapewne było. Dlatego pobudzali generała do własnej
interwencji. Zapowiedzi generała, że w razie niepowodzenia poprosi o
"braterską pomoc", musiała w
istocie ich chyba przerażać, choć miała uspokajać. Bo wejście wojsk "przyjaciół" skończyłoby się totalna jatką i pewnie rozpadem całego obozu.
To był za wielki koszt. Te zapewnienia generała były z jego strony także
zapewne obronną gra polityczną. Nawiasem mówiąc, czołowym postaciom tamtych
wydarzeń po stronie opozycji brak odwagi, by szczerze uzewnętrznić swoje
istotne dążenia i oczekiwania, czy motywacje swoich decyzji. Boją się ocen obecnej opinii publicznej.
Do czego dążył
Związek "Solidarność" mocą
swoich przywódców? Pierwotna formuła
"socjalizm tak,
wypaczenia nie" była zasłoną dymną
rzeczywistych dążeń i oczekiwań przywódców. A te dążenia zostały ujawnione
przez Lecha Wałęsę po roku: "zima wasza, wiosna nasza". Dążeniem przywódców, czego oficjalnie nie
uzewnętrzniali i nie mogli, było zdobycie władzy i obalenie ustroju.
"Obalenie" to eufemizm, którym posługiwali się bolszewicy w swojej
nowo-mowie. Ustroju nie da się obalić,
ustrój można "zmienić". Ówcześni przywódcy "Solidarności"
dążyli do zdobycia władzy i to nie ulega żadnej wątpliwości. Czas to pokazał.
Czy do zmiany ustroju konieczne jest
zdobycie władzy przez przeciwników politycznych? Ustrój należało zmienić. Mogli dokonać tego sami bolszewicy? Wtedy do tego
jeszcze nie dojrzali.
Tak uczynili
bolszewicy chińscy. Mogli wtedy i polscy, dopuszczając jednak do współrządów
opozycję. Zabrakło im wyobraźni. Nie
nadszedł czas do takiej zmiany! Zatem za
zmianę ustroju zabrała się "Solidarność". Musiała jednak zdobyć
władzę. I do tego dążyła. Tę władze
można było zdobyć wtedy tylko siłą w
warunkach rozkładu gospodarki, do czego przywódcy parli. Oby prezydent Lech Wałęsa i inni nie
zaprzeczali takim stwierdzeniom. W tamtym czasie to zdobycie było niemożliwe
bez siły. Groziła wiec wojna domowa. Bolszewicki syndykat władzy liczył kilka
milionów ludzi. Nie można mu odmówić prawo do obrony tej władzy.
Szczególnie w warunkach siłowych. Stan
Wojenny był zatem nieuchronny. Przerwał spiralę konfliktu. Wielu przyniósł
tragiczką odmianę ich życia. Gwałtowne zmiany społeczne zawsze przynoszą
indywidualne nieszczęścia. To jest nieuchronne. To są koszty uboczne takich
konieczności.
Stan Wojenny
odwrócił bieg historii na niedługi czas, ale uchronił Polskę od morza krwi.
Wiedział o tym pułkownik Kukliński i powstrzymał się od powiadomienia o mającym
nastąpić Stanie Wojennym przywódców "Solidarności". Wiedział przecież
i także papież Jan Paweł i powstrzymał się od powiadomienia przywódców
"Solidarności" o mającym nastąpić
Stanie Wojennym. Co więcej, można
założyć, że papież celowo ujawnił w swoim środowisku treść doniesienia
pułkownika, uzyskaną od CIO, aby donosiciel, o którym Jan Paweł wiedział, że
taki jest w jego otoczeniu, powiadomił o tym przecieku generała.( Papież nie
musiał wiedzieć, jak ten przeciek powstał).
Jeśli Stan Wojenny jest planowany, to niech zaistnieje jak najprędzej, w imię dobra Polski. Bo Jan
Paweł niechybnie zdawał sobie sprawę z grożącego Polsce wielkiego, krwawego niebezpieczeństwa.
Rozważania
te maja wszelkie znamiona
prawdziwości. Stan Wojenny uchronił
Polskę od nieszczęścia, uchronił cały świat od poważnych zawirowań. A
uczestnicy tamtych wydarzeń, po każdej ze stron, niechby mieli odwagę ujawnić
prawdę o swoich cichych oczekiwaniach,
motywacjach decyzji, treści swoich rozmyślań "nocnych Polaków rozmowach" i
pozostawili, poza gołosłownymi opiniami i inwektywami, także rzeczowe
wypowiedzi. Opinia autora w tamtym okresie była jednoznaczna: ustrój należy
zmienić, operował własnym scenariuszem
takiej zmiany. Był on jednak wtedy niewykonalny.
UP72156
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz