Emerytury


                                N i e c h   ż y j ą   e m e r y t u r y

Toczy się kolejna wojna, tym razem o kształt przyszłych emerytur. Toczy się nie na argumenty merytoryczne, racjonalne, lecz na argumenty "maglowe". Wyprowadza się ludzi na ulicę, a wychodzą przeważnie  akurat nie ci, których nowe rozwiązania dotyczą, lecz pokolenie  "moherowych beretów" lub  zbliżające się ku temu nakryciu głowy, jeśli      w ferworze steku obelg, rzucanych ponad murem,  dzielącym  walczących, można dorzucić dodatkowo jeszcze jedną obelgę (podobno w dawnych wiekach  oblężenie miasta zaczynało się od wzajemnego obrzucania się wyzwiskami?). Zarówno strona rządząca, naszpikowana fachowcami, jak i strona okopana po przeciwnej linii frontu, nawet obficiej zaopatrzona w "fachowe dowództwo",  w swoich dowodzeniach  nie uwzględnia najistotniejszych argumentów. Ta pierwsza, rządowa, podejmując argumentację racjonalną, opartą o dane ekonomiczne i statystyczne, znalazłaby łatwe porozumieniem i zrozumienie społeczne, ta druga pod wpływem tych samych argumentów byłaby w stanie przekonać decydentów do odstąpienia od nagłych, nieodwołalnych  decyzji, bez których nasz świat natychmiast się nie zawali. Skoro decyzje dotyczą lat przyszłych, wręcz odległych, może lepiej i głębiej przedyskutować w gronie polityków całą problematykę i poddać pod osąd społeczeństwa?

Poruszane tu rozważania nie zostały uwzględnione w upartych sporach,  podana w tej wypowiedzi argumentacja i tak nie dotrze do szanownych dyskutantów, niechaj  chociaż nieliczne grono  czytelnik blogów autora, w tym i tego bloga, pomyśli nad sensem wyłożonego tu rozumowania.

Produkt Krajowy Brutto (PKB) w Polsce w ostatnich dwudziestu latach wzrastał przeciętnie w wysokości 3% -4% (szkoda, że nie po "chińsku").  Należy przypuszczać, że w tym samym tempie będzie wzrastał w następnych latach. Po dziesięciu latach wzrośnie zatem o 30%, ( jeśli nie więcej), po dwudziestu latach o 60%, a jeśli uwzględnić  "procent składany" będzie to zapewne dużo więcej. Po 30 latach wyniesie 100%. I to będzie "druga Polska". Nastąpi to za sprawą postępującej kapitalizacji pracy, ale i za sprawą wzrostu sprawności kapitału i pracy. Za sprawą pogłębienie i poszerzenia kapitalizacji oraz informatyzacji. Krótko mówiąc, więcej maszyn i lepsze maszyny i więcej informacji . W państwach rozwiniętych wysokie płace oraz emerytury są możliwe  z tego właśnie powodu. Sprawność kapitału i pracy są tam o wiele wyższe od naszej, społeczeństwo musi dostać do rąk  tyle środków płatniczych, by "zjeść" to, co wyprodukowało. W czasie kryzysu towar i środki płatnicze są po stronie zbywcy, a nie ma ich po stronie nabywcy. Prosta prawda.

 Postępująca kapitalizacja pracy niesie jednak i skutki ujemne. Chroniczne bezrobocie to najtragiczniejszy skutek, z którym rządy nie potrafią sobie poradzić. Nikt nie potrafi sobie poradzić. Skutki te są widoczne  jak na dłoni, a także w sposób tragiczny w kontekście historycznym. Wystarczy przypomnieć los ludzi pracy w dawnych czasach, cały rozwój ruchu robotniczego, związkowego,  choćby  powstania  tkaczy śląskich w 1844 roku lub powstanie tkaczy w Lyonie w 1831 roku  i całą historie gospodarczą ostatnich wieków.  Po wprowadzeniu maszyn tkackich , bunty tkaczy były konsekwencją zmniejszenia się zapotrzebowania na pracę . Zamiast człowieka pracowała maszyna. Dotyczy to zresztą wszystkich dziedzin wytwórczości.

Postępująca kapitalizacja pracy i wzrost sprawności kapitału i pracy doprowadziła oraz będzie nadal prowadzić w perspektywie lat do  skracania dnia pracy i  niewykluczone, że do skracania tygodnia pracy. Taka perspektywa stoi i zatem przed naszym społeczeństwem. Jeżeli za lat trzydzieści nasza wydajność wzrośnie o  50 lub 100%, to       i nasze wynagrodzenia   i emerytury muszą o tyle wzrosnąć, przy tych  samych cenach. Bo inaczej kto za nas "zje" to wszystko, co wyprodukujemy. Przykład Chin jest tu wiele mówiący. Co więcej, czas naszej pracy nie zostanie tylko  ograniczony, dojdzie zapewne    i do obniżania wieku emerytalnego.  Należy przypuszczać w oparciu o dane demograficzne, że nasze społeczeństwo utrzyma przyrost naturalny na stałym poziomie.  Oznaczać to będzie jednak starzenie się społeczeństwa. Troska o stan gospodarki za lat trzydzieści jest zatem jednak uzasadniona. Należy jednak założyć, że te dwa czynniki, wzrost kapitalizacji oraz wydajności  pracy i spadek tej wydajności z powodu starzenia się społeczeństwa będą się równoważyć. Obawy o naszą przyszłość są zapewne przesadzone. Jeżeli ustawy emerytalne zostaną przyjęte, to za lat dwadzieścia, lub trzydzieści przyszli emeryci ze zdziwieniem stwierdza, że oto próbuje się im skrócić wiek emerytalny. Spadnie zapotrzebowanie na pracę. I taka perspektywa może być pociechą dla obecnej młodzieży. Takiego rozumowania żadna ze stron nie przedłożyła pod rozwagę. Jedna strona panikuje, nie uwzględnia przewidywań futurologicznych , generuje nieuzasadniony pospiech, szkodliwy politycznie, druga strona nie jest w stanie posłużyć się argumentacją racjonalną, a obie strony traktują społeczeństwo lekceważąco, nie podejmując szerokiej, merytorycznej dyskusji  zamiast konfliktować  społeczność.

Przedłużenie wieku emerytalnego w krajach wysoko rozwiniętych dokonał się długo wcześniej, my próbujemy dorównać im w tym dziele niepomni, że i tam będzie dochodzić do skracania tego wieku, bo musi. Co więcej, skracanie dnia pracy i wieku emerytalnego, przy wysokiej wydajności pracy, pozwala na obniżenie bezrobocia wśród młodszych. A to jest ważne , jeżeli ci młodzi maja pracować na świadczenia dziadków. Im będzie ich więcej, tym te świadczenia będą wyższe. I nie jest ważne, w jaki sposób ustawione są rozwiązania instytucjonalne świadczeń. 

I tego aspektu przyszłych emerytur w dyskusjach jakoś nikt z prominentnych i wszystko wiedzących polityków nie podniósł. Może więc nie należy się spieszyć z tym podnoszeniem wieku, czasu jest wiele, atmosfera się zaognia, społeczeństwo jest  na zapas wystraszone , a prawdę raczej się  tai. Jeżeli ustawa wejdzie w życie, to nie bójmy się konsekwencji, przyjdzie czas, że życie i przyszły ustawodawca będzie ją musiał skorygować. Oby przewidywania autora się spełniły.




    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz