niedziela, 2 lutego 2014

Odpowiedź

 Odpowiedź                   

                         Odpowiedź  Piotrowi Zychowiczowi


Pan Piotr Zychowicz opublikował publikację "Pakt Ribbentrop - Beck",  analizującą sytuację polityczną Polski  przedwrześniowej. Uznał, że Beck, zamiast zawierać układ z Anglią i Francją, skierowany przeciwko Hitlerowi, co w istocie sprowokowało tego do zaatakowania Polski, powinien zawrzeć układ z Hitlerem i z nim pójść na Rosję.

Przez kilka lat Beck flirtował politycznie z Hitlerem, w końcu niespodzianie zmienił front i zawarł układ obronny z Anglią i Francją przeciwko Niemcom. Autor książki ma całkowitą rację, że  Zachód we własnym interesie wepchnął Polskę w kleszcze Hitlera, licząc, że odsunie to od nich wojnę, bo spodziewali się, mimo wypowiedzenia jemu wojny, że on zachowa się w stosunku do nich "rycersko". Wszak wepchnięcie Polski w ramiona Hitlera to  nic innego, jak przybliżenie Niemiec do granic ZSRR i o to chodziło. Ruscy o tym przecież wiedzieli i dlatego zawarli pakt Ribbentrop - Mołotow, nie dlatego by zagarnąć kawałek Polski, choć i o to Stalinowi  chodziło przy okazji, jako zemsta za klęskę w 1920 roku, lecz przede wszystkim, by odsunąć granicę przyszłego ataku Niemiec dalej na zachód. Gdyby nie to, to Hitler dotarłby pod Kijów i  Mińsk, zorganizowałby oddziały pomocnicze ukraińskie i białoruskie i - być może - z marszu poszedłby dalej, lub poczekałby do wiosny. Padła by Moskwa i Stalingrad, Kaukaz przyjąłby Niemców z otwartymi ramionami.. Oczywiście, znając zachowanie się Niemców, los Polaków na wschodzie byłby podobny, jak w Polsce centralnej. Należy więc przyjąć, że "nóż w plecy" Polsce nie był dla nas najgorszy, odsunął linie przyszłego ataku na Rosję dalej na zachód, co w rezultacie uratowało Polskę, jeśli nie politycznie, to biologicznie.  Oskarżamy bolszewików, że eksterminowali Polaków, są to nasze polskie bóle, lecz tak naprawdę to oni nie uparli się specjalnie na nas, wybili miliony innych nacji, nas w większości rozwłóczyli po całej Rosji, co pozwoliło potem stworzyć dwie formacje wojskowe.Za ekstraktację naszych oficerów i inteligencję współwinny jest i rząd na emigracji, który nie ujął się za tamtejszą Polonią i oficerami, wszak Polska nie była w stanie wojny z Rosją Radziecką i interwencja była możliwa i konieczna.Należało powołać się na dokument wręczony przez Mołotowa  ambasadorowi Grzybowskiemu, zapowiadający "opiekę nad ludnością" . Gdyby Niemcy dotarli do granic przedwojennej Polski, to tamtejszych Polaków spotkałby ten sam los, co tych w pozostałej części Polski. Rękoma Ukraińców i samych Niemców spalona by nas w piecach.

Pakt Ribbentrop - Beck  nic by nie zmienił. Niemców przyjmowano by może z otwartymi ramionami, chyba  że zachowywaliby się tak, jak opisuje Paweł Zachowicz, lecz  co do nas można mieć wątpliwości.W latach 1919 - 20 nie udało się Piłsudskiemu stworzyć federacji państw między Polską, a  Rosją. Pacyfikowano Ukrainę w latach dwudziestych i trzydziestych, niszcząc cerkwie prawosławne. Tereny zajęta przez Polskę  nie akceptowałyby naszego przewodnictwa. . A po pełnym zwycięstwie Niemcy zabrali by się za Polskie wojsko przy pomocy np. Ukraińców i innych.  Zachód byłby raczej zadowolony, że  Niemcy zapchali sobie gęby na wschodzie i nie kwapią się do wojny  na zachodzie, Hitler  dał by im spokój, tym bardziej, że tereny zajęte musiałby administrować i zagospodarować i miałby - mimo wszystko - do czynienia z rozległą partyzantką.. Ataku ku zachodowi zapewne by nie było, jak to oczekuje Piotr Zychowicz. Pan Piotr Zychowicz opublikował publikację "Pakt Ribbentrop - Beck",  analizującą sytuację polityczną Polski  przedwrześniowej. Uznał, że Beck, zamiast zawierać układ z Anglią i Francją, skierowany przeciwko Hitlerowi, co w istocie sprowokowało tego do zaatakowania Polski, powinien zawrzeć układ z Hitlerem i z nim pójść na Rosję.

W istocie nasze tragiczne dzieje dwudziestowieczne to dzieło Piłsudskiego..W 1919 roku toczyły się rokowania między wysłannikiem Lenina - Marchlewskim, a przedstawicielami Piłsudskiego na temat  pokoju. Lenin chciał oddać Polsce ziemie w granicach prawie I  rozbioru w zamian za pokój. gdyby Piłsudski te propozycje przyjął, mielibyśmy, zresztą niepotrzebnie, tak obszerną Polskę, że w jej ramach
można by zrealizować koncepcję Piłsudskiego Polski federacyjnej, a w Rosji mielibyśmy państwo stosunkowo przyjazne. Inna rzecz, czy te propozycje były szczere. Czerwona Rosja ledwo funkcjonowała. Miała na karku i Denikina i Kołczaka, potem Machno i tambowszczyznę.  Być może miała zamiary odwetowe, lecz w tamtej sytuacji Polski, rok po odzyskaniu niepodległości, propozycji nie mogło być lepszej. Pokój jest lepszy od wojny, pewniejszy. Było więcej czasu na odbudowę i przygotowanie militarne na wypadek odwetu. Poza tym nie funkcjonował by do dzisiaj w Rosji polonofobia, jaki i u nas rusofobia, To nieszczęście funkcjonuje do dzisiaj. Historia potoczyłaby się inaczej, korzystniej. Ówczesne zwycięstwo było raczej spowodowane błędami bolszewików, co autor w innym miejscu dokumentował.. Natomiast nie było to zwycięstwem politycznym, co wyrzucano Piłsudskiemu. Tamten błąd strategiczny zaowocował dalszymi, wśród nich jest i II Wojna.

Uniknąć napaści Niemiec Hitlerowskich można było inaczej. Tego Pan Zachowicz nie analizuje. Może by i na ten temat pofantazjowałby rasowy historyk? Co należało uczynić? Właśnie wejść w porozumienie z Rosją Radziecką, co ich dyplomacja  sugerowała, a Churchill doradzał. Polski strach prze bolszewikami, pochodna wojny 1920 roku, przeważył. Rokowania mogły się toczyć wiele tygodni, należało je tak opóźniać, by sam układ został zawarty, w chwili, gdy na atak było już za późno, ze względu na pogodę, nie sprzyjającą użycie sprzętu mechanicznego. Takie rozwiązanie leżało w interesie Rosji Radzieckiej. Liczyli na atak Hitlera na Zachód, na nową wojnę imperialistyczną, na wzajemne wybicie się, co pozwoliło by mu potem wejść na "gotowe". Lecz Zachód, świadomy tego, musiałby się solidnie przygotować i militarnie i dyplomatycznie, co mogło odstraszyć kolejny raz Hitlera i zaniechałby ataku. Wojny mogło by wtedy nie być. W tej sytuacji
 Niemcy musiałyby się załamać ekonomicznie.

Wojna była im niezbędna, szczególnie Hitlerowi i jego oligarchom. Po uniknięciu wojny Polska pozostałaby w starych granicach, o czym marzyli politycy londyńscy, co nie byłoby wcale korzystne dla Polski. I  Ukraina i Białoruś w końcu odpadały by od nas, chyba że uzyskałyby rozległy samorząd, czego nie były zdolne zapewnić im rządy sanacyjne, a niemczyzna trapiłaby Polskę nadal. W wyniku olbrzymich wojennych ofiar  biologicznych i materialnych, oraz "opiece" radzieckiej udało się odepchnąć niemczyznę raz na zawsze poza polskie granice, pozostała tęsknota za ziemiami wschodnimi, Lwowem i Wilnem.

Dzisiaj nastał czas gloryfikacji żołnierzy wyklętych. Należy im się uszanowanie za ich determinację i ofiarność, lecz w ówczesnej sytuacji politycznej, ustalonej militarnie i politycznie przez ówczesne gremia dowódcze, ich walka nie miała żadnych szans powodzenia. Narażała ich na prześladowania, wyroki śmierci, więzienia.Ich dowódcom, podobnie jak premierowi Beckowi, zabrakło wyobraźni. Nakazując im walkę podziemną wpychali ich w paszczę NKWD i bezpieki, co dało się łatwo przewidzieć. Najlepszych synów  narodu narazili na wyniszczenie. Może i na ten temat należało by napisać  krytyczną publikację. Dnia 17 stycznia, winowajca gen. Okulicki, właściwy inicjator Powstania Warszawskiego, wydał rozkaz rozwiązania Armii Krajowej, lecz jednocześnie zalecił schować broń i powstrzymać się z ujawnianiem. Był to czytelny znak dla NKWD, jakie są zamiary podziemia i spowodowało prześladowania. Ówczesne działania zbrojne podziemia nie miały żadnych szans powodzenia. Pozbawiły Polskę dziesiątków  tysięcy pokojowej opozycji, która mogła wzbogacić po latach działania tworzącej się opozycji, wyrastającej z pnia poza-sanacyjnego.
Zachowanie się działaczy londyńskich, krytykowanych przez Cat-Mackiewicza, to w prostej linii kontynuacja sposób myślenia Becka. Podobnie można ocenić działanie np. gen. Andersa, który dla własnej satysfakcji organizował siatki szpiegowskie na terenie Polski, nie przynoszące efektywnych zysków londyńskiej opozycji, a narażały bohaterów czasu wojny na prześladowania i wyroki śmierci, np. rotmistrza Pileckiego, czy Szendzielorza. Temat ten wymaga gruntownego, krytycznego omówienia. Bo to są błędy rodem z rozumowania Becka. Publikacja Piotra Zychowicza w drugiej części jest istotnie wartościowa i zawiera rzetelną analizę błędów polskich polityków ówczesnej Polski. Są to nie jedyne błędy, dobrze, że ktoś miał odwagę je podać pod rozwagę. Zresztą podobnie oceniali Becka polscy bolszewicy okresu PRL-u.
UP72156




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz