Odpowiedź
Odpowiedź Piotrowi Zychowiczowi
Pan Piotr Zychowicz opublikował publikację "Pakt Ribbentrop - Beck",
analizującą sytuację polityczną Polski przedwrześniowej. Uznał, że
Beck, zamiast zawierać układ z Anglią i Francją, skierowany przeciwko
Hitlerowi, co w istocie sprowokowało tego do zaatakowania Polski,
powinien zawrzeć układ z Hitlerem i z nim pójść na Rosję.
Przez
kilka lat Beck flirtował politycznie z Hitlerem, w końcu
niespodzianie zmienił front i zawarł układ obronny z Anglią i Francją
przeciwko Niemcom. Autor książki ma całkowitą rację, że Zachód we
własnym interesie wepchnął Polskę w kleszcze Hitlera, licząc, że odsunie
to od nich wojnę, bo spodziewali się, mimo wypowiedzenia jemu wojny, że
on zachowa się w stosunku do nich "rycersko". Wszak wepchnięcie Polski w
ramiona Hitlera to nic innego, jak przybliżenie Niemiec do granic ZSRR
i o to chodziło. Ruscy o tym przecież wiedzieli i dlatego zawarli pakt
Ribbentrop - Mołotow, nie dlatego by zagarnąć kawałek Polski, choć i o
to Stalinowi chodziło przy okazji, jako zemsta za klęskę w 1920 roku,
lecz przede
wszystkim, by odsunąć granicę przyszłego ataku Niemiec dalej na zachód.
Gdyby nie to, to Hitler dotarłby pod Kijów i Mińsk, zorganizowałby
oddziały pomocnicze ukraińskie i białoruskie i - być może - z marszu
poszedłby dalej, lub poczekałby do wiosny. Padła by Moskwa i Stalingrad,
Kaukaz przyjąłby Niemców z otwartymi ramionami.. Oczywiście, znając
zachowanie się Niemców, los Polaków na wschodzie byłby podobny, jak w
Polsce centralnej. Należy
więc przyjąć, że "nóż w plecy" Polsce nie był dla nas najgorszy, odsunął
linie przyszłego ataku na Rosję dalej na zachód, co w rezultacie
uratowało Polskę, jeśli nie politycznie, to biologicznie. Oskarżamy
bolszewików, że eksterminowali Polaków, są to nasze polskie bóle, lecz
tak naprawdę to oni nie uparli się specjalnie na nas, wybili miliony
innych nacji, nas w większości rozwłóczyli po całej Rosji, co pozwoliło
potem stworzyć dwie formacje wojskowe.Za ekstraktację naszych oficerów i
inteligencję współwinny jest i rząd na emigracji, który nie ujął się za
tamtejszą Polonią i oficerami, wszak Polska nie była w stanie wojny z
Rosją Radziecką i interwencja była możliwa i konieczna.Należało powołać
się na dokument wręczony przez Mołotowa ambasadorowi Grzybowskiemu,
zapowiadający "opiekę nad ludnością" . Gdyby Niemcy dotarli do granic
przedwojennej Polski, to tamtejszych Polaków spotkałby ten sam los, co
tych w pozostałej części Polski. Rękoma Ukraińców i samych Niemców
spalona by nas w piecach.
Pakt Ribbentrop - Beck nic
by nie zmienił. Niemców przyjmowano by może z
otwartymi ramionami, chyba że zachowywaliby się tak, jak opisuje Paweł
Zachowicz, lecz co do nas można mieć wątpliwości.W latach 1919 - 20
nie
udało się Piłsudskiemu stworzyć federacji państw między Polską, a
Rosją. Pacyfikowano Ukrainę w latach dwudziestych i trzydziestych,
niszcząc cerkwie prawosławne. Tereny zajęta przez Polskę nie
akceptowałyby naszego
przewodnictwa. . A po pełnym zwycięstwie Niemcy zabrali by się za
Polskie
wojsko przy pomocy np. Ukraińców i innych. Zachód byłby raczej
zadowolony, że Niemcy zapchali sobie gęby na wschodzie i nie kwapią
się do wojny na zachodzie, Hitler dał by im spokój, tym bardziej, że
tereny zajęte musiałby administrować i zagospodarować i miałby - mimo
wszystko - do czynienia z
rozległą partyzantką.. Ataku ku zachodowi zapewne by nie było, jak to
oczekuje Piotr Zychowicz. Pan Piotr Zychowicz opublikował publikację
"Pakt Ribbentrop - Beck",
analizującą sytuację polityczną Polski przedwrześniowej. Uznał, że
Beck, zamiast zawierać układ z Anglią i Francją, skierowany przeciwko
Hitlerowi, co w istocie sprowokowało tego do zaatakowania Polski,
powinien zawrzeć układ z Hitlerem i z nim pójść na Rosję.
W istocie nasze tragiczne dzieje dwudziestowieczne to dzieło
Piłsudskiego..W 1919 roku toczyły się rokowania między wysłannikiem
Lenina - Marchlewskim, a przedstawicielami Piłsudskiego na temat
pokoju. Lenin chciał oddać Polsce ziemie w granicach prawie I rozbioru w
zamian za pokój. gdyby Piłsudski te propozycje przyjął, mielibyśmy,
zresztą niepotrzebnie, tak obszerną Polskę, że w jej ramach
można
by zrealizować koncepcję Piłsudskiego Polski federacyjnej, a w
Rosji mielibyśmy państwo stosunkowo przyjazne. Inna rzecz, czy te
propozycje były szczere. Czerwona Rosja ledwo funkcjonowała. Miała na
karku i Denikina i Kołczaka, potem Machno i tambowszczyznę. Być może
miała zamiary odwetowe, lecz w tamtej sytuacji Polski, rok po odzyskaniu
niepodległości, propozycji nie mogło być lepszej. Pokój jest lepszy od
wojny, pewniejszy.
Było więcej czasu na odbudowę i przygotowanie militarne na wypadek
odwetu. Poza tym nie funkcjonował by do dzisiaj w Rosji polonofobia,
jaki i u nas rusofobia, To nieszczęście funkcjonuje do dzisiaj. Historia
potoczyłaby się inaczej, korzystniej. Ówczesne zwycięstwo było raczej
spowodowane błędami bolszewików, co autor w innym miejscu dokumentował..
Natomiast nie było to zwycięstwem politycznym, co wyrzucano
Piłsudskiemu. Tamten błąd strategiczny zaowocował dalszymi, wśród nich
jest i II Wojna.
Uniknąć napaści Niemiec Hitlerowskich
można było inaczej. Tego Pan Zachowicz nie analizuje. Może by i na ten
temat pofantazjowałby rasowy historyk? Co należało uczynić? Właśnie
wejść w porozumienie z Rosją Radziecką, co ich dyplomacja sugerowała, a
Churchill doradzał. Polski strach prze bolszewikami, pochodna wojny
1920 roku, przeważył. Rokowania mogły się toczyć wiele tygodni, należało
je tak opóźniać, by sam układ został zawarty, w chwili, gdy na atak
było już za późno, ze względu na pogodę, nie sprzyjającą użycie sprzętu
mechanicznego. Takie rozwiązanie leżało w interesie Rosji Radzieckiej.
Liczyli na atak Hitlera na Zachód, na nową wojnę imperialistyczną, na
wzajemne wybicie się, co pozwoliło by mu potem wejść na "gotowe". Lecz
Zachód, świadomy tego, musiałby się solidnie przygotować i militarnie i
dyplomatycznie, co mogło odstraszyć kolejny raz Hitlera i zaniechałby
ataku. Wojny mogło by wtedy nie być. W tej sytuacji
Niemcy musiałyby się załamać ekonomicznie.
Wojna
była im niezbędna, szczególnie Hitlerowi i jego oligarchom. Po
uniknięciu wojny Polska pozostałaby w starych granicach, o czym marzyli
politycy londyńscy, co nie byłoby wcale korzystne dla Polski. I Ukraina
i Białoruś w końcu odpadały by od nas, chyba że uzyskałyby rozległy
samorząd, czego nie były zdolne zapewnić im rządy sanacyjne, a
niemczyzna trapiłaby Polskę nadal. W wyniku olbrzymich wojennych ofiar
biologicznych i materialnych, oraz "opiece" radzieckiej udało się
odepchnąć niemczyznę raz na zawsze poza polskie granice, pozostała
tęsknota za ziemiami wschodnimi, Lwowem i Wilnem.
Dzisiaj
nastał czas gloryfikacji żołnierzy wyklętych. Należy im się uszanowanie
za ich determinację i ofiarność, lecz w ówczesnej sytuacji politycznej,
ustalonej militarnie i politycznie przez ówczesne gremia dowódcze, ich
walka nie miała żadnych szans powodzenia. Narażała ich na
prześladowania, wyroki śmierci, więzienia.Ich dowódcom, podobnie jak
premierowi Beckowi, zabrakło wyobraźni. Nakazując im walkę podziemną
wpychali ich w paszczę NKWD i bezpieki, co dało się łatwo przewidzieć.
Najlepszych synów narodu narazili na wyniszczenie. Może i na ten temat
należało by napisać krytyczną publikację. Dnia 17 stycznia, winowajca
gen. Okulicki, właściwy inicjator Powstania Warszawskiego, wydał rozkaz
rozwiązania Armii Krajowej, lecz jednocześnie zalecił schować broń i
powstrzymać się z ujawnianiem. Był to czytelny znak dla NKWD, jakie są
zamiary podziemia i spowodowało prześladowania. Ówczesne działania
zbrojne podziemia nie miały żadnych szans powodzenia. Pozbawiły Polskę
dziesiątków tysięcy pokojowej opozycji, która mogła wzbogacić po latach
działania tworzącej się opozycji, wyrastającej z pnia poza-sanacyjnego.
Zachowanie
się działaczy londyńskich, krytykowanych przez Cat-Mackiewicza, to w
prostej linii kontynuacja sposób myślenia Becka. Podobnie można ocenić
działanie np. gen. Andersa, który dla własnej satysfakcji organizował
siatki szpiegowskie na terenie Polski, nie przynoszące efektywnych
zysków londyńskiej opozycji, a narażały bohaterów czasu wojny na
prześladowania i wyroki śmierci, np. rotmistrza Pileckiego, czy
Szendzielorza. Temat ten wymaga gruntownego, krytycznego omówienia. Bo
to są błędy rodem z rozumowania Becka. Publikacja Piotra Zychowicza w
drugiej części jest istotnie wartościowa i zawiera rzetelną analizę
błędów polskich polityków ówczesnej Polski. Są to nie jedyne błędy,
dobrze, że ktoś miał odwagę je podać pod rozwagę. Zresztą podobnie
oceniali Becka polscy bolszewicy okresu PRL-u.
UP72156
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz