B ł ą d h i s t o r i i
Historia popełnia
błędy nie do wybaczenia. Błędy te zawinione są najczęściej w wyniku niepoprawnych decyzji działających elit
politycznych. Decyzje te nie muszą wynikać ze złej woli, czy niewiedzy. Często
są efektem zbiegu okoliczności, lub nawet decyzji poprawnych, czy wymuszonych
przez okoliczności historyczne. Ważne decyzje
historyczne są w wielu wypadkach
nawet ukazywane jako decyzje wprost genialne, jak choćby chrzest Polski w 966
roku. Jeśli nie takie, to co najmniej poprawne, czy wręcz oczywiste. A błędne decyzje powstają czasem
przypadkowo, lub są podejmowane w
dobrej wierze. Nie zawsze ta błędność jest dostrzegalna. Ujawnia się po długim
okresie czasu, lub po głębszym rozbiorze następujących zdarzeń, nawet w
dłuższym okresie historycznym. Błędna decyzja władcy, lub gremiów politycznych,
może owocować kolejnymi błędnymi skutkami, może kolejnymi błędnymi decyzjami.
W naszej, polskiej historii takich
błędnych decyzji, a więc błędów historii było co nie miara. Nałożone na siebie w ciągu wieków musiały
doprowadzić do upadku państwowości polskiej. W ostatnim wieku błędy polityczne
przywódców kosztowały społeczeństwo polskie miliony ofiar. Błędna polityka
Piłsudskiego, np. u zarania naszej państwowości i jego następców, spowodowała
wrogość naszych sąsiadów, szczególnie Rosji. Rezultat był wiadomy. To jeden z przykładów błędów
historii i ludzi.
Błędy historii to także zbiegi okoliczności, na które ludzie
nie maja wielkiego wpływu. Nie można nimi obarczać kogokolwiek. I niekorzystne
efekty tych błędów są
domniemane, z gatunku "co by było, gdyby", gdyby podjęto
lepszą decyzję. Puszczając wodze
fantazji można chyba precyzyjnie, choć całkiem utopijnie nakreślić bieg
dziejów, gdyby historia takich błędów nie popełniła. Zawodowy historyk nie odważy się zapewne na
pofantazjowanie, lecz profanowi wszystko wolno. Spróbujmy więc.
Plemiona ruskie
przyjęły chrześcijaństwo Bizancjum (988 rok). Szczęśliwie się stało, że
znalazło się dwu mężów (braci Sołuńscy), którzy nieśli światło wiary plemionom słowiańskim w ich
własnym języku, języku
"słowiańskim" i dla tego języka stworzyli alfabet. Przebywali
i próbowali chrystianizować Księstwo Wielkomorawskie. Podobno gościli także na
ziemiach plemion lechickich.Nie udało się. Przeszkodził kler łaciński, niemiecki. Mieli z nim wiele
kłopotów. Spór oparł się o Rzym. Papież był po ich stronie. Nic to nie pomogło.
A szkoda. Byłyby może plemiona nadwiślańskie, a może i zachodniosłowiańskie
przyjęły chrzest z Bizancjum? Przyjęły wraz z liturgią we własnym, słowiańskim
języku?
Tak uczynili po stu
latach Rusini. Słowo Boże głoszono w ich własnym języku. Efekty tego trwają do
dzisiaj. Jakże wielki wpływ musiała wywierać liturgia słowiańska na te narody.
Wierni, którym głoszono słowo boże w ich własnym języku, musieli czuć się wspaniale
dowartościowani. A hierarchia słowiańska
utożsamiała się z władzą polityczną. Nie było, lub słabo nasilone były konflikty
władzy politycznej książąt z duchownymi. Szczególnie po powstaniu autokefalii
cerkwi moskiewskiej, to jest jej
usamodzielnieniu (1448 roku). Kler prawosławny reprezentował interesy własne i
władzy politycznej, a nie interesy dalekiej centrali. Powstała jedność "moralno-polityczna" obu struktur.
Liturgia w języku słowiańskim , która poważnie dowartościowała w umysłach ludu
ich własny język, zaowocowała od razu rozwojem piśmiennictwa staroruskiego.
Znanych jest co najmniej kilkadziesiąt poważnych dzieł, religijnych i
świeckich, napisanych w języku staroruskim. To są dzieła od dawna znane i
niedawno odkryte. Funkcjonowały zapewne inne, zapomniane. Najważniejsze to:
"Byliny", opowieści o mitycznych bohaterach, "Słowo o zakonie i
łasce " Hilariona, "Kronika Nestora", opisująca początki
historii Rusi, "Latopis Ruski", "Słowo o pułku Igora",
"Żywot Aleksandra Newskiego" i
inne. Jest tych pism dziesiątki. Co więcej. Prawosławie ruskie stworzyło nader
oryginalne i wzniosłe budownictwo
sakralne, cerkwie, jakże odrębne od wszystkich obiektów sakralnych innych
kultur. Prawosławie ruskie stworzyło
jedyne w swoim rodzaju malarstwo sakralne, niepowtarzalne i pełne uduchowienia, ikono-plastykę.
Jak się wydaje, malarstwo cerkiewne, pochodne bizantyjskiego, bierze swój
początek w Całunie Turyńskim . Widać to po twarzach Chrystusa Pantokratora.
Postacie są namalowane nadrealnie, szkicowo, co nadaje im ponad człowiecze zabarwienie. Malarstwo religijne nie może być
dosłowne. Prawosławie stworzyło też swoistą muzykę sakralną i wykonawstwo.
Nasza Bogurodzica jest podobno pochodzenia prawosławnego ( jak i Matka Boska
Częstochowska jest ikoną).
Zespolenie cerkwi z
władza polityczną książąt i potem carów zaowocowało współdziałaniem obu
ośrodków dla dobra społeczności i państwowości. Cerkiew, wraz z władzą książąt,
dążyła do zebrania wszystkich ziem Ruskich w jedna całość. Rezultat jest znany. Rosja wyrosła na
mocarstwo europejskie, a potem światowe. Zadziałał tu zdrowy szowinizm
wielkoruski, wyrosły i umacniany na własnym, narodowym języku liturgicznym. I choć zazdrosne o rząd
dusz bolszewickie władze tępiły cerkiew
i zniszczyły jej dorobek kulturalny,
to jednak spuścizna prawosławia i w tym
ponurym okresie pozostała i oddziaływała. Rosja skorzystała na prawosławiu i w
dziedzinie politycznej i społecznej i kultury. To tak pokrótce.
Wielkość Rosji
wyrosłą na prawosławiu.
A Słowiańszczyzna
Zachodnia? Przyjęcie chrześcijaństwa z
Rzymu wprowadziło do
Słowian Zachodnich
liturgię łacińską. Zabrakło wyobraźni kierownictwu kościoła rzymskiego i nie
poszło ono za przykładem Cyryla i Metodego, którzy rozumowali nader logicznie.
Słowo boże należy głosić w języku tubylców. Zrozumiał to dopiero Marcin Luter i
Sobór watykański II. To zapewne dlatego Słowianie Połabscy długo opierali się
chrystianizacji niesionej przez ludzi posługującymi się obcymi mowami. A skoro
zostali zmuszeni do wyznawania nowej wiary, to i do zaakceptowania języków "szlachetniejszych". Zatracili szacunek dla własnej mowy, uznanej
przez najeźdźców za barbarzyński i dali się wynarodowić. Tu leży zapewne przyczyna zniemczenia Zachodniej
Słowiańszczyzny, a potem Plemion
Śląskich, Pomorskich i Pruskich.
Spowodowała to zapewne liturgia łacińska.
Podobne szkody
przyniósł katolicyzm rzymski Polsce. Najlepszym przykładem jest pełna pustka piśmiennicza w języku
polskim w okresie średniowiecznej Polski .
Wszystkie znaczące , zresztą nieliczne, dzieła zostały napisane w języku
łacińskim (Kronika Galla, Kadłubka , Janko z Czarnkowa). Ówcześni Polacy, lud i
elity, musiały zapewne nisko cenić własny język, skoro nie czuły potrzeby
posiadania własnego piśmiennictwa narodowego. Tylko kilka zachowanych pozycji
(Bogurodzica, Legenda o świętym Aleksym i kilka innych drobnych) świadczy o tym
aż nadto. A i pierwsze słowa polskie wyrażone w piśmie zaistniały dopiero w 1270 roku w Księdze Henrykowskiej .
Biblia królowej Zofii i Kazania Świętokrzyskie to jakby księgi wymuszone,
pisane na zamówienie, inne dzieła w naszym języku nie powstawały, bo dla
możnych i duchowieństwa był to widocznie język barbarzyński i nie stwarzali oni,
mając do dyspozycji łacinę, zapotrzebowania na piśmiennictwo polskie.
Znamienne jest, że dopiero po pięciuset latach bytności łacińskiego
chrześcijaństwa na ziemiach polskich pojawił się człowiek, który sam sobie i
innym uświadomił, że Polacy nie gęsi, a swój…Czyż to nie poniżające? Dopiero po 500 latach panowania łaciny, jako
języka liturgicznego , a zarazem języka dyplomatycznego i literackiego, Rej
uświadomił nam istnienie języka polskiego!. To są szkody, jakie sprawiło
przyjęcie chrześcijaństwa łacińskiego.
W ciągu tych
pięciuset lat Rusini stworzyli już bogatą literaturę staroruską. Co więcej, stworzyli oryginalną
architekturę sakralną, malarstwo sakralne, własny śpiew sakralny. Pokłosiem
tego śpiewu są takie dzieła jak : Nocne czuwanie Rachmaninowa. Nasza, polska
architektura sakralna, do dzisiejszych czasów, jest marnym odbiciem gotyku,
renesansu, czy baroku zachodniego. Nie ma w niej nic własnego, polskiego.
Jedynie może gotyk pokrzyżacki odznacza się pewna oryginalnością. Podobnie z
malarstwem i muzyką religijną łacińską. To też odbicie światła kultury
zachodnio-łacińskiej. Do Warszawy, czy
Krakowa turysta nie zagląda, by podziwiać nasza budownictwo sakralne, czy
malarstwo (chyba, że muzeum ikon w Sanoku), do Moskwy, czy Kijowa zagląda, by
podziwiać Cerkiew Błogosławionego
Wasyla, Sobór Archangielski, Cerkiew Mikołaja Cudotwórcy i inne. W Kijowie zaś sobór Mądrości
Bożej, Ławrę Peczorską, Sobór Św. Zofii i inne. A w tych świątyniach
oryginalne, niepowtarzalne ikonostasy!!. Polski łaciński katolicyzm nie zdobył
się na takie cuda. Bo był łaciński. Całe
szczęście, że lud polski stworzył i
pielęgnował swoją kulturę ludową i uzupełnił łacińskość liturgii i kultury
własnym wkładem i nie dał jej pognębić łacińskością. Tylko , niestety,
ostatnie dziesięciolecia doprowadzają do skosmopolityzowania polskiej kultury.
Co więcej. Kościół
narodowy z narodowa liturgią i
oryginalną kulturą po jednej stronie słowiańszczyzny, z drugiej strony kościół
z centralą poza krajem, centralą
o własnych celach politycznych, z duchowieństwem o rozbieżnych do interesów państwa interesach własnych, uczynił z tych dwu odłamów słowiańszczyzny organizmy sobie wrogie. W ciągu wielu wieków toczyło się współzawodnictwo
o prymat obu organizmów politycznych. Podzieliła je przede wszystkim może nie tyle religia, co liturgia. Różnice doktrynalne są niewielkie, dla prostych wyznawców prawie niedostrzegalne. Różnice kulturowe i ukształtowane przez doktrynę rozbieżności celów politycznych, a przede wszystkim obłędne przypisywanie każdej sobie "jedynie słusznej wiary" uczyniły z sąsiadujących państwowości nieodwracalnych wrogów. I ta wrogość trwa do dzisiaj.
o własnych celach politycznych, z duchowieństwem o rozbieżnych do interesów państwa interesach własnych, uczynił z tych dwu odłamów słowiańszczyzny organizmy sobie wrogie. W ciągu wielu wieków toczyło się współzawodnictwo
o prymat obu organizmów politycznych. Podzieliła je przede wszystkim może nie tyle religia, co liturgia. Różnice doktrynalne są niewielkie, dla prostych wyznawców prawie niedostrzegalne. Różnice kulturowe i ukształtowane przez doktrynę rozbieżności celów politycznych, a przede wszystkim obłędne przypisywanie każdej sobie "jedynie słusznej wiary" uczyniły z sąsiadujących państwowości nieodwracalnych wrogów. I ta wrogość trwa do dzisiaj.
Co więcej. Na
podłożu prawosławia wyrosła wielka
kultura świecka. To Rosja,
a nie Polska, wydała plejadę pisarzy o światowej renomie (Dostojewski, Tołstoje, Gogol, Puszkin - pisarze, którzy funkcjonują w krwioobieg kultury światowej). To Rosja, a nie Polska, wydała plejadę kompozytorów o światowej renomie ( Glinka, Musorgski, Czajkowski, RymskijBłądBłąd -Korsakow, Strawiński i inni), którzy weszli do żelaznego kanonu światowej muzyki. Nasi wielcy, choć są wielcy (poza Chopinem)
a nie Polska, wydała plejadę pisarzy o światowej renomie (Dostojewski, Tołstoje, Gogol, Puszkin - pisarze, którzy funkcjonują w krwioobieg kultury światowej). To Rosja, a nie Polska, wydała plejadę kompozytorów o światowej renomie ( Glinka, Musorgski, Czajkowski, RymskijBłądBłąd -Korsakow, Strawiński i inni), którzy weszli do żelaznego kanonu światowej muzyki. Nasi wielcy, choć są wielcy (poza Chopinem)
są poza konkursem. Tamci wyrośli z łona
prawosławia. I nadal wyrastają. A my jesteśmy kulturalnym zaściankiem świata.
A teraz trochę
fantazji. Zakładamy, że to bracia Sołuńscy (Cyryl i Metody), poprzez
Morawy przynoszą do Zachodniej
Słowiańszczyzny wiarę wraz z językiem liturgicznym starosłowiańskim. Powstaje
jedność we wierze całej Słowiańszczyzny.
Rozwija się
współdziałanie władzy świeckiej i duchowej na całym obszarze. Nie są to ośrodki
o przeciwstawnych celach i nie podlegają zależnościom zewnętrznym. Nie ma
konfliktu Bolesława Śmiałego z biskupem Stanisławem. Nie ma nacisku Rzymu na
Jagiellona, by wybrał się pod Warnę. Nie ma wyprawy wiedeńskiej Sobieskiego, by
ratować "chrześcijaństwo" ( niechby Turcy przetrzepali nieco
Austrię). Nie ma ingerencji jezuitów w politykę moskiewską za Wazów. Rozwija się
jedność całej Słowiańszczyzny, może powstaje nawet jeden organizm państwowy z
własną, swoistą kulturą opartą na jednej, wspólnej odmianie wiary?
Wierzący czytelnik
tej wypowiedzi uzna ją za gorszącą. Należy więc dodać, że w czasach chrztu
Polskim i Rusi oba odłamy chrześcijaństwa nie wykluczyły się jeszcze nawzajem.
Stało to się dopiero w 1054 roku. Pokłóciły się o odmienności doktrynalne , w
istocie o mało istotnym znaczeniu. Bo też wtedy chodziło o co innego. Chodziło
o prymat, o władzę, kto ma być górą, a kto podlegać. I ten kompromitujący
podział trwa do dzisiaj. Zaowocował kolejnymi podziałami i kolejnymi, licznymi
konfliktami. Przykładem Noc św. Bartłomieja we Francji, Wojna Trzydziestoletnia, także i w
Prawosławiu (reforma Nikona). Konflikt ten
jest nieodwracalny.
UP72156
Gdyby Polska zamiast rzymskiego katolicyzmu przyjęła prawosławie, wszystko potoczyłoby się zupełnie tak samo. Bo tez nigdy nie chodzi o różnice religijne, one są zawsze jedynie pretekstem.
OdpowiedzUsuń